Ciągle...
...nie moge ochłonąć po spontanicznym, piątkowym wypadzie do Krakowa na Kołka (Coke Music Festival dla Vicky). Pojechałem tam dlatego, że grudniowy wyjazd na półminutówkę do Marsa (30 seconds to Mars dla Vicky) stoi jeszcze pod wielkim znakiem zapytania. Byłem w szoku, że tyle osób ich już uwielbia w naszym kraju (nawet te dwie dziewczyny z Warszawy co mówiły wszystkim że są z Poznania, które wpuściłem za kulisy - znały wszystkie słowa). Jared był wspaniały, to co wyprawiał z krakowską publiką na długo mi pozostanie w pamięci. Przykład zamieściłem na FB. Jednakże nie da się usłyszeć na tym klipie tego miodu jaki wlał w moje uszy gdy pierwszy raz usłyszałem "This is war". Zamieszczę najbardziej znany utwór z tej płyty ("Kings and Queens" dla VIcky) ale nie oznacza to że to mój ulubiony ("Night of the hunter", "Hurricane"). Całość podkreśla fakt, że wydaje mi się że gdybym był dziewczyną, to podobnie jak w przypadku E. Vedder'a, leciałbym na Jareda. Kto nie oglądał "Requiem dla snu"? Wydaje mi się przystojny i tyle... No nic, "Kings and queens", prawdziwy brylant ostatnich 12 miesięcy w muzyce rozrywkowej.
Mr. Nobody. Jeden z najnowszych filmów z tym przystojniakiem. Polecam.
;)
Dodaj komentarz