I znowu Rudy...
Nie wiem czy Maciej zwany Rudym to obecnie moje nowe źródło inspiracji do pisania notek ale opowiem historię, która wydarzyła się dnia 24.10.2004r o godzinie 1 nad ranem. Staliśmy na balkonie...ja, Maciej(Rudy), Maciej(Tart) i Siwy. Oczywiście mocno w czubie, gdy gospodarz i jubilat chwycił wielką doniczkę przeznaczoną głównie na sadzenie pelargonii (około 0,5m długości, 15 cm szerokości) i zapytał:
Rudy: Rogallo, potrafisz pierdolnąc tym tak żeby trafiło w chodnik?
Ja: No przecież zawsze moge spróbować...
Rudy: Ale stareńki, musisz tym pierdolnąć tak żeby się kompletnie rozjebało o chodnik, aaaaaaaaa(tu przeraźliwy śmiech Rudego)
Ja: No dawaj, spróbuje ...
Rudy: Nie stareńki, ja pierdolne aaaaaa(znowu śmiech). (4 piętro...)
Rzucił, rozwaliła się kompletnie, trafił w chodnik... ale czy opowiadać Wam o reakcji sąsiadów? Nieeeee, nie warto...