Na rozluźnienie...
Z czatu...
ja: Tańka dostała dziś okres, wiesz?
Wanna: Super, ja sobie w tym miesiącu darowałam...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Z czatu...
ja: Tańka dostała dziś okres, wiesz?
Wanna: Super, ja sobie w tym miesiącu darowałam...
Teraz kiedy usłyszałaś grzmot... kiedy delikatny szum deszczu powoli się nasila aż wypełnia Twoją głowę i jedyne co możesz usłyszeć to dudniące krople o parapet Twojego okna... daj mi pocałunek na pożegnanie...bym mógł Cię odsunąć nim zasnę...Zrób to, czyż nie widzisz że się staram? ale pływanie w tak głębokiej wodzie z Tobą jest wręcz niewykonalne... "Musimy... Ci co pływają w płytkiej może mniej tracą ale musimy" wyszeptałaś... a grymas na Twojej twarzy powiedział że powinniśmy być razem...
No więc pocałuj mnie na pożegnanie...pochyl głowę i dołącz do mnie, razem stawmy czoło odbijającym się emocjom... a grymas na Twojej twarzy sprawia że... emocje znikają...zmarszczki się wygładzają...i smiejąc się spadają do Twoich stóp...śmiejąc się tłuczą słodycz lustra która odzwierciedla to że powinniśmy być razem...
Więc ostatkiem sił proszę o pocałunek na pożegnanie... Ty znowu się krzywisz... ale tak naprawde dla mnie wszystko juz dzieje się wolniej... czuję jak opadam... trace wzrok... tracę powoli zmysły...składam ostatkiem sił ręce, które widzę tuż przed moimi opadającymi cieżko powiekami...a w moich oczach widzę to jak się cudnie uśmiechasz...
I ostatnia rzecz nim odejdę... bedę Cię całował... pokrywał pocałunkami... po prostu całował w te samotne noce... bo przecież powinniśmy być razem...
Prośba... Postaw w komentarzu w treści kropkę jesli uważasz, że jeśli w coś się mocno wierzy... to tak się stanie... Dzięki :)
"Myślę... że jest już ciemno... i wygląda jakby padało..." - powiedziałaś
"A wiatr wieje tak... jakby był koniec świata..." - powiedziałaś
"I jest mi zimno... tak zimno jakbyś umierał..."
I uśmiechnęłaś się... przez sekundę...
"Czuję się tak staro... i czuję Twój ból..." - powiedziałaś
"Wszystko dzieje się tak jakby był koniec świata..." - powiedziałaś
"I jeszcze to zimno... zupełnie jakbyś umierał..."
I uśmiechnęłaś się... przez sekundę...
Czasem sprawiasz że czuję się...
jakbym żył na krawędzi tego świata...
"Nie... to sposób w jaki się uśmiecham..." - powiedziałaś
Wydaje mi się, że wczoraj odbył się najważniejszy koncert w historii współczesnej muzyki rozrywkowej. Dziesięć miast gościło największe gwiazdy (zarówno te wschodzące, gasnące i te które lśnią największym blaskiem). Krótko: wyróżniłbym Green Day, R.E.M, Coldplay i już chyba... Tragedia to Elton John (ciekawe co miał na myśli śpiewając "The bitch is back", blado Dido, Maroon 5 to już poniżej krytyki, Duran Duran mogło lepiej. Reszta raczej nie schodziła poniżej profesjonalnego poziomu. No ale do sedna.. to co zrobili Pink Floyd to było mistrzostwo świata, faceci którzy po sześćdziesiątce tak grają na gitarach i tak walą w gary to naprawdę szacunek. Genialne "Breathe in the air", "Money", "Wish You were here" i "Comfortably numb" sprawiły że miałem łzy w oczach. I mam też nadzieję, że występ Waters'a w roli wokalisty tylko upewnił niektóre osoby, że ten pan śpiewać nie potrafi :). Na zakończenie... mój kompan od kieliszka, kufla i czegoś tam jeszcze siedział w studiu w TVN i to komentował przez bite 10 godzin. Gratulacje Stelmi :)