Króciutko bo padam na ryjek. Pozostała więc tylko jedna piosenka z mojej dziesiątki wszech czasów, której nie widziałem na żywo. "Stay on these roads" zdarło ze mnie ubranie... rano może dołącze jakieś multimedia.
No i poszliśmy na koncert. W trójkę oczywiście bo to czarne to wszędzie za Nami łazi...ale przynajmniej grzeczna była i posłuszna :) Zdecydowanie też najlepiej podsumowała ten koncert - "Ja pierdole, poszliśmy na listę przebojów". Trudno nie przyznać tu racji. Było RE WE LA CYJ NIE. Chłopaki co prawda musieli mieć 20 minutową przerwę nie wiadomo na co, bo przecież nie od tego skomplikowanego układu choreograficznego co to polegał na łażeniu w kółko albo w ósemkę i potrząsaniem różnymi rodzajami lampionów. Show jak na "Wytwórnię" bardzo rzetelnie zrobione, lasery, światła, akustyka - bardzo porządne. I gdyby nie repertuar, i Emily Brightman, która ich cudnie wspomagała to byłaby mocna czwórka. A tak to jest piąteczka.
To co spamiętaliśmy:
Dire Straits - Brothers in arms Eric Clapton - Tears in heaven Him - Join Me U2 - With or without you Neil Diamond - Be Led Zeppelin - Stairway to heaven Pink Floyd - Wish You were here Guns n' Roses - Sweet child o mine Led Zeppellin - Kashmir Abba/Mike Oldfield - Arrival U2 - One Robbie Williams - Angels Nine Inch Nails - Hurt Alan Parson's Project - The Raven Gregorians - The forest The wallflowers - Heroes Coldplay - Fix You Procol Harum - Whiter shade of pale
... jak już widzieliśmy umiał pięknie pisać o miłości. I śpiewać. I grać. Ale często zastanawiałem się czy Sting to umiał. Te Jego piosenki, tak naprawdę były raczej o życiu, o codzienności, rzeczach nie do końca lotnych, wymagających wyobraźni, doszukiwania się ukrytych przesłań, nadinterpretacji. Uparłem się, że jednak udowodnię, że istnieje i w Jego wypadku wyjątek od reguły. W każdej stacji radiowej z jaką miałem styczność, ta piosenka MUSIAŁA być w ramówce. Z prostej przyczyny - The Police, a później Sting nic już lepszego o miłości nie napisali. Tytuł tej piosenki cholernie często mi towarzyszy.
"Every little thing she does is magic"
Pomimo. iż wielokrotnie starałem się Jej powiedzieć o uczuciach, które żywię do Niej Za każdym razem gdy podchodziłem bliżej Paraliżował mnie strach i wstyd... Od początku tak było...
Bo każdy najmniejszy swój czyn obracała w magię Wszystko co robiła rozpalało moje serce I pomimo że wcześniej moje życie było jedną wielką tragedią Już wiem że to uczucie wciąż mu towarzyszy
Czy naprawdę muszę opowiadać Wam tę historię? O tych tysiącach deszczowych dni w moim życiu odkąd Ją spotkałem Gdy jesteśmy razem to tworzy się ogromny parasol Ale koniec końców i tak to ja zawszę zmoknę...
Bo każdy najmniejszy swój czyn obracała w magię Wszystko co robiła rozpalało moje serce I pomimo że wcześniej moje życie było jedną wielką tragedią Już wiem że to uczucie wciąż mu towarzyszy
Próbowałem do Niej dzwonić po tysiąckroć dziennie Chcąc namówić Ją by mnie poślubiła Zrobić to w jakiś staromodny sposób... Ale ten strach mnie wciąż paraliżował... Zawsze nim sięgnąłem po telefon lub miałem wypowiedzieć te słowa... Czy zawsze musi być tak, że jestem sam...?
Bo każdy najmniejszy swój czyn obracała w magię Wszystko co robiła rozpalało moje serce I pomimo że wcześniej moje życie było jedną wielką tragedią Już wiem że to uczucie wciąż mu towarzyszy