Clapton...
... jak już widzieliśmy umiał pięknie pisać o miłości. I śpiewać. I grać. Ale często zastanawiałem się czy Sting to umiał. Te Jego piosenki, tak naprawdę były raczej o życiu, o codzienności, rzeczach nie do końca lotnych, wymagających wyobraźni, doszukiwania się ukrytych przesłań, nadinterpretacji. Uparłem się, że jednak udowodnię, że istnieje i w Jego wypadku wyjątek od reguły. W każdej stacji radiowej z jaką miałem styczność, ta piosenka MUSIAŁA być w ramówce. Z prostej przyczyny - The Police, a później Sting nic już lepszego o miłości nie napisali. Tytuł tej piosenki cholernie często mi towarzyszy.
"Every little thing she does is magic"
Pomimo. iż wielokrotnie starałem się Jej powiedzieć
o uczuciach, które żywię do Niej
Za każdym razem gdy podchodziłem bliżej
Paraliżował mnie strach i wstyd...
Od początku tak było...
Bo każdy najmniejszy swój czyn obracała w magię
Wszystko co robiła rozpalało moje serce
I pomimo że wcześniej moje życie było jedną wielką tragedią
Już wiem że to uczucie wciąż mu towarzyszy
Czy naprawdę muszę opowiadać Wam tę historię?
O tych tysiącach deszczowych dni w moim życiu
odkąd Ją spotkałem
Gdy jesteśmy razem to tworzy się ogromny parasol
Ale koniec końców i tak to ja zawszę zmoknę...
Bo każdy najmniejszy swój czyn obracała w magię
Wszystko co robiła rozpalało moje serce
I pomimo że wcześniej moje życie było jedną wielką tragedią
Już wiem że to uczucie wciąż mu towarzyszy
Próbowałem do Niej dzwonić po tysiąckroć dziennie
Chcąc namówić Ją by mnie poślubiła
Zrobić to w jakiś staromodny sposób...
Ale ten strach mnie wciąż paraliżował...
Zawsze nim sięgnąłem po telefon
lub miałem wypowiedzieć te słowa...
Czy zawsze musi być tak, że jestem sam...?
Bo każdy najmniejszy swój czyn obracała w magię
Wszystko co robiła rozpalało moje serce
I pomimo że wcześniej moje życie było jedną wielką tragedią
Już wiem że to uczucie wciąż mu towarzyszy