Gregorians
No i poszliśmy na koncert. W trójkę oczywiście bo to czarne to wszędzie za Nami łazi...ale przynajmniej grzeczna była i posłuszna :) Zdecydowanie też najlepiej podsumowała ten koncert - "Ja pierdole, poszliśmy na listę przebojów". Trudno nie przyznać tu racji. Było RE WE LA CYJ NIE. Chłopaki co prawda musieli mieć 20 minutową przerwę nie wiadomo na co, bo przecież nie od tego skomplikowanego układu choreograficznego co to polegał na łażeniu w kółko albo w ósemkę i potrząsaniem różnymi rodzajami lampionów. Show jak na "Wytwórnię" bardzo rzetelnie zrobione, lasery, światła, akustyka - bardzo porządne. I gdyby nie repertuar, i Emily Brightman, która ich cudnie wspomagała to byłaby mocna czwórka. A tak to jest piąteczka.
To co spamiętaliśmy:
Dire Straits - Brothers in arms
Eric Clapton - Tears in heaven
Him - Join Me
U2 - With or without you
Neil Diamond - Be
Led Zeppelin - Stairway to heaven
Pink Floyd - Wish You were here
Guns n' Roses - Sweet child o mine
Led Zeppellin - Kashmir
Abba/Mike Oldfield - Arrival
U2 - One
Robbie Williams - Angels
Nine Inch Nails - Hurt
Alan Parson's Project - The Raven
Gregorians - The forest
The wallflowers - Heroes
Coldplay - Fix You
Procol Harum - Whiter shade of pale
reszty nie pamiętam czego serdecznie żałuję :)