Nostalgia
Jak już zacząłem to napiszę drugą notkę. Niewiarygodne że dopiero teraz i że tutaj jeszcze nie było wzmianki. Wszędzie gdzie czytam o tym albumie to że nie ma on słabej strony, wszystkie oceny wahają się w granicach 8-9 (skala 1-10). Specjaliści rozpływają się nad melodiami, a tym bardziej nad tekstami. Że nie było bardziej osobistej płyty, że nie ma kompletniejszego dzieła w tym roku. Że Wojtek Szadkowski nie złożył broni a Amirian nie zamilkł na zawsze. I ciągle śpiewa przez to "anonimowe pióro". To pomieszanie z poplątaniem Collage, Genesis, Floydów, Marillion. Coś niesamowitego.
Przyznam się bez bicia, że fragmenty obszerniejsze tej płyty usłyszałem wczoraj, a dziś już jestem po trzecim przesłuchaniu. Urzekła mnie cała ale pokazać całej nie moge nie umiem, nie mam jak. Notka ta miała być dodana już pod koniec lutego, z wielu róznych powodów nie została. Zatem nie przedłużając: pokłon...szacun...wszystko naraz. Satellite wraca...i to wraca w kur.. wielkim stylu.
Gdy przypływ pokryje sobą piasek... to czy to już koniec...?
A gdy słońce zachodzi... to czy to już koniec...?
Gdy bezgwiezdna noc jest więziona jedynie przez księzyc...to czy to już koniec...?
I gdy wspomnienia to jedyne co Ci pozostaje...to czy to już koniec...?
A gdy życie osiąga zbyt szybko swój kres...to czy to już koniec...?
A gdy miłość którą ofiarujesz jest nie tą którą dostajesz...to czy to już koniec...?
I gdy daleko... jest po prostu za daleko...to czy to już koniec...?
Gdy niczym orzeł Twój duch szybuje nad taflą jeziora...to czy to już koniec...?
Powiedz mi proszę...czy to już koniec...?
P.